Hydra inflacji podnosi głowę, zaś banki centralne nie chcą lub nie potrafią podjąć z nią walki. W tej sytuacji maleje wiara w przyszłą siłę nabywczą emitowanych przez nich pieniędzy. To zaś przekłada się na coraz wyższe ceny złota.
Oficjalna (czytaj: zaniżona) inflacja w Chinach przyspieszyła w styczniu z 4,6% do 4,9%. Ceny detaliczne w strefie euro wzrosły o 2,4% i patrząc na dynamikę cen w imporcie wkrótce można oczekiwać jeszcze wyższych odczytów. W Indiach ceny hurtowe rosną w tempie 8% rocznie. Galopujące ceny żywności już od kilku tygodni wywołują protesty społeczne w krajach arabskich i afrykańskich. W Polsce styczniowy wzrost cen detalicznych sięgnął 3,8% i był najwyższy od kwietnia 2009 roku.
Tymczasem żaden z banków centralnych nie podjął zdecydowanych działań antyinflacyjnych. Podwyżki stóp procentowych w Chinach i Indiach nie nadążają za wzrostem realnej inflacji. Władze monetarne Korei wstrzymały się w lutym z podwyżką stóp, obawiając się umocnienia krajowej waluty. Bank Anglii mimo inflacji sięgającej 4% pozostawił koszty kredytu na rekordowo niskim poziomie 0,5%. Również Europejski Bank Centralny nie zamierza zaostrzyć skrajnie luźnej polityki, mimo że inflacja przekracza oficjalny cel. Zaś amerykańska Rezerwa Federalna bez mrugnięcia okiem drukuje dolary w tempie 75 mld na miesiąc, powtarzając frazes o „zbyt niskiej inflacji i zbyt wysokim bezrobociu”.
W takiej sytuacji coraz więcej inwestorów może oczekiwać, iż władze monetarne nie uporają się z problemem wysokiej inflacji. Niektórzy wręcz sądzą, że utrata siły nabywczej pieniądza jest wręcz zamierzonym celem polityki niskich stóp procentowych. To oznaczałoby, że w przyszłości wartość pieniądza będzie znacznie niższa niż obecnie. W związku z tym trzymanie gotówki lub obligacji o stałym oprocentowaniu ma coraz mniejszy sens.
Z tego punktu widzenia przepływ kapitału z rynków długu na rynki surowcowe znajduje poważne uzasadnienie fundamentalne. Przy biernej postawie banków centralnych może zadziałać mechanizm samonapędzającej się presji inflacyjnej, co będzie sprzyjać dalszym wzrostom notowań aktywów materialnych.
Dlatego też inwestorzy coraz chętniej kupują złoto, które w przeciwieństwie do papierowych pieniędzy w długim terminie utrzymuje względnie stałą siłę nabywczą. Efekty tych decyzji już widać na wykresach: w środę notowania złota osiągnęły najwyższy poziom od czterech tygodni, wspinając się na wysokość 1.377 USD za uncję.